Załadunek

Załadunek nie był zbyt prosty. Ciężarówka nie była przystosowana do transportu pojazdów. Pierwszego HY załadowaliśmy na przyczepę, która była niska i po drewnianych bloszkach ręcznie wpychaliśmy samochód .

Zabawa zaczęła się z drugim egzemplarzem (był w gorszym stanie niż pierwszy). Miał zablokowane tylne koło (zapieczony bęben hamulcowy). Nie mogliśmy go przepychać, a w dodatku ciężarówka miała dużo wyższy próg załadunku od przyczepy. Francuz wpadł na pomysł żeby wciągać HY swoim Volvo XC. Wszystko szło dobrze, aż do czasu kiedy zerwał się pas na którym był wciągany.

Wtedy HY stoczył się z ciężarówki i zawiesił się na ramie, która się zmiażdżyła 🙁

Wzmocniliśmy hol i jakimś cudem udało się wciągnąć samochód. Mocno zmęczeni i brudni pojechaliśmy w kierunku ostatniego załadunku.

 

Życie w ciężarówce…

Jak wcześniej pisałem wyruszyłem z kolegą po moje citroeny do Francji. Jechaliśmy wysłużoną już ciężarówką (kierowca dopiero zaczynał pracę w tej firmie…). Zbyt wygodnie nie było, a spanie w „gołębniku” w ciepłe dni hotelu 4-gwiazdkowego nie przypomina ;).

Do odbiorcy pod Paryżem (Polaka oczywiście) dostarczaliśmy meble, które ręcznie trzeba było rozładować. Po krótkiej rozmowie z rodakami pojechaliśmy dalej. Po drodze były jeszcze 2 załadunki. Wreszcie dotarliśmy po moje samochody…

Poszukiwania transportu.

Po powrocie do domu musiałem poszukać jakiegoś transportu. Co jak się okazało nie było takie proste. Citroen zajmuje dość dużo miejsca i jest wysoki, co utrudnia transport. U sprzedającego nie było też możliwości wjechania na zwykłą ciężarówkę.

Zakupy :)

Po prawie rocznych poszukiwaniach udało się znaleźć Citroena
(a nawet 2) w przystępnej cenie.

IMG_6533

We wrześniu 2011 pojechaliśmy do Francji obejrzeć te dwa „blaszaki”.
Stan był raczej średni, silniki były zblokowane (od wieloletniego postoju).
Ale byłem przygotowany na to, że nie będą to auta z salonu ;).
Nie można wiele oczekiwać za 2 samochody w cenie 900 euro.
Po podpisaniu papierów wróciliśmy do Polski.